Ich skład oraz wartości są zbliżone do poprzedników testowanych kilka dni temu – jedna sztuka (55g) zawiera ok. 200 kcal, 8.5g tłuszczów, 15g węglowodanów oraz 20g białka. Głównym źródłem protein ponownie jest białko mleka, a substancjami słodzącymi maltitol, acesulfam-k i sukraloza.
Salty Peanut
Zgodnie z nazwą, górna część batona pokryta jest małymi kawałkami arachidów, które przykryte są grubą warstwą mlecznej czekolady. Poza nimi, lekko słony, ale także słodki smak wprowadza kolejna warstwa – ciągnący krem przypominający karmel. I w zasadzie na tym kończy się rola orzechów w tej przekąskę, bo ostatnią część stanowi intensywnie czekoladowa masa białkowa. Zatopione w niej kakaowe chrupki sojowe świetnie komponują się ze wspominanymi arachidami i dzięki temu Barebells ma bardzo dobrą strukturę, którą można porównać do klasycznych batonów. Podsumowując, Salty Peanut to zdecydowanie najciekawszy, najsłodszy i co za tym idzie najsmaczniejszy Barebells spośród tych, które dotychczas próbowałem – w przeciwieństwie do poprzedników, ten mnie nie nudzi i dlatego też chętnie kupię go ponownie.
Caramel Cashew
Z nerkowcami w batonie proteinowym spotykam się po raz pierwszy, a tutaj występują one w takiej samej postaci jak w przypadku poprzedniej wersji – są poruszone i schowane pod czekoladową polewą. Muszę przyznać, że gdyby nie nazwa batona stwierdziłbym, że to arachidy, jako że pośród słodko-słonego karmelu oraz kakaowej masy proteinowej ich smak po prostu znika. Nie zmienia to faktu, że ten Barebells również jest bardzo smaczny, ale po dużym napisie „Cashew” oczekiwałem zdecydowanie więcej. W strukturze batona tym razem nie znajdziemy chrupków sojowych i szkoda, bo zarówno w przypadku Cookies&Cream jak i Salty Peanut odgrywały one znaczącą rolę i urozmaicały ciągnącą konsystencję. Całościowo Cashew Caramel wypada solidnie, ale zawdzięcza to głównie karmelowi, który na tle większości „protein barów” wygląda znakomicie.
Cena: 8-10 zł
Opinie (0)